14 marca 2020, 10:07
No nareszcie jestem szczęśliwa no powiedzmy że tak powiem. 6 rano dzwoni telefon wiadomo kto dzwoni. I zanim byl sped baranów na rykowisko oddzwonilam. Miał coś do powiedzenia? Tak tym razem ze wczoraj mu się zebrało to dobrze. O czymś tam o notorycznym braku pięciu zł i efekt bankructwa jest taki że wpadnie niedługo w długi nie będzie miał na szlugi i tak to było. Ja nie bank. Na szczęście o pożyczkę nie pytał tylko potwornie marudzil że brakuje mu do pierwszego. Nie instytucja dobroczynna jestem i taki sralabartek zawracogitaryzm pospolity. Zadzwoni później. To niech zadzwoni. Obiecał kawiarenke gdy znajdziemy moment i rzeczywiście moment się znajdzie. Teraz trzeba się wylezec do góry nogami i modlić się o pijane szczęście że nie korona ze łba leci tylko inna dupiana sprawiedliwość. Dobrze że nie jedyna. Wiec i ja i sprawiedliwość i telefon nie łbem o ścianę tym razem no tyle.