Najnowsze wpisy, strona 1


piątek popoludniu
27 marca 2020, 16:06

Znów kilka dni odstępu między różnymi myślami o przeróżnych rzeczach. Chciałabym wyprostować sobie emocje i po części myślę, że mnie się udało. Jestem spokojniejsza o bycie z Selavi. Powiedział, że sodomski grzech a i tak nie odejdzie. Nie ma dokąd, nie ma po co. Widziałam go tydzień temu w piątek. Na randkę przyjechał z kwiatami i słodyczami. I gdy zobaczyłam bukiet kwiatów 12 róż, wtedy zaczęłam przytomniec choć nie przestałam myśleć o M. Kwiaty do dziś stoją w wazonie. Nie wierzę w zabobony, że suszenie kwiatów przynosi pecha, ale nie chcę tego robić. Nie powiem, mam taki własny temat, że jednak coś w tym życiu chcę zmienić,  lecz bez poszkodowanych czy siebie samej, czy osób, czy zdarzeń. Całą miłość do M przeplotlam kwiatami i pomyślałam sobie, że pomodle się, by już nie bolało. Może bywają momenty, iż żyję do tyłu o rok, lecz uważam że matka M też była winna. Moja nie zawsze, chciała jak najlepiej choć mnie napietnowala na rozmowy o M a ja nie chciałam rozmawiać. Nic nigdy na niego, żeby było nawet najgorzej, źle nie powiedziałam. Nic kompletnie i nie szukałam żadnych wspólnych znajomych by pytać. Jestem taka, że wierzę w co widzę. Co zobaczyłam za oknem przed tygodniem? Jakieś uczucie cholernie silne i nie to, że nie wiadomo co. I może rzeczywiście będzie nam dane porozmawiać. Bo gdybym go ujrzała twarzą w twarz,  padne mu do nóg dziękując za wszystko za nauczenie życia w pięć minut i ja naprawdę nie klamalam może jakieś dziwki cię klamaly. Problem był taki czy ty mówiłeś prawdę. A teraz minął rok od tamtych wydarzeń. Dziś ktoś inny przynosi mi kwiaty i karmi czekoladkami. Sodomski grzech powie i ja o Tobie jemu powiedziałam. Jego interesuje tylko to, by mnie z Ciebie wyleczyć. Problem jest inny. Z marnym skutkiem. Jesteśmy bardziej jak przyjaciele niż ktokolwiek. Jestem nie do wyleczenia. Wyczuł to, ale nawet z tobą mnie zabiera. Też ma serce, nie uwierzę, że ty serca nie masz. Coś musiało się wydarzyć podlego w twoim życiu. Musiałeś tak zrobić bardziej niż chciałeś a mnie to nadal boli człowieku bo człowieku jestem człowiek.  Ja czuję i nie mogę zapomnieć i leżę krzyżem pod krzyżem. I modlę się. Wojna to hańba ale w moim sercu trwa batalia jakby front szedł codziennie Możesz mnie wysmiac, nie obchodzi mnie to. Możesz nabijać się z dziwkami z idiotki skończonej, co nie potrafi życia sobie poukładać bez ciebie. Powiedziałam sobie pokonam nawet to, nauczyłeś mnie żyć. Dlatego tak teraz gdy się modle modle się by to był ktoś inny już nie ty i nie tak. Bywają momenty że tak bywa, lecz wystarczy tylko kolejny tydzień czekać na spotkanie  z Selavi, by temat zaczynał boleć. Grypa. Obydwoje mamy grypę i siedzimy na czterech litrach w domach. Ta niemożność spotkania z nim, tylko telefon dzwoniacy kilka razy dziennie to już rozpaczliwa tęsknota za normalnoscia. Nie telefon, nie tęsknota, potrzeba. Nie o to, by robić nie wiadomo, co. My się szanujemy. Ale ty nigdy mi nie kupiłeś kwiatów, choć nie musiałeś i nie chowam w sercu do ciebie żadnej urazy bo mi pomogles lecz jednak na tyle by o tobie móc zapomnieć. Nie.

poniedzialek
23 marca 2020, 17:40

Zwlekalam by pisać o piątku w piątek. Dlatego, że musiałam sobie coś przemyśleć i to w znacznym stopniu. Czasem do mnie nie dociera, że z M. to tylko wspomnienia lovelorn wspomnień, a życie toczy się dalej. Po M. został mi telefon i perfumy, które mi sprezentowal ale nie trafił w mój gust do końca.  Wiadomo, iż wolałabym zostać z nim. Ale nie mogę. Przy żadnych tego typu sprawach nie warto długo zostawać. Odkładam 2hb kończę frazę wychodzę z domu tym razem sama przez Warszawę. Raczej wtedy mi najlepiej. Nie chcę tak żyć,  że blog zwariuje od mojego leżenia krzyżem przy ścianie. Widziałam M. z okna budynku i co? Zmieniło to coś? Nic. Niech ja sobie nie myślę nad tym, że życie w tym mieście będzie łaskawsze z M. w sobie. Wiadomo, do czasu. Popatrzylam na uczucie, poglaskamam się po główce z niedowierzaniem i pomyślałam, że wszystko byłoby proste gdyby M. kochał.  Nie chciał mnie, bo gdyby chciał tak by nie traktował. To było jak w tej piosence o Jolce. Nie wiadomo, dlaczego się zaczęło i skończyło. To codziennie sprawia mi ból głowy i chcę już zapomnieć,  choć im bardziej chcę tym bardziej nie mogę. I tak to było.

piątek nad ranem
20 marca 2020, 04:51

3:30 am. Kto by pomyślał, że tak wcześnie wstanę. Co znowu przeszkadza? Brak kompletny jakiejkolwiek ogłady. Jaki problem? Wpada do mnie dziś Selavi na randkę. I to problemem powinno nie być, gdyby nie podstawowy temat. Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I jak miedź brzeczaca i cymbal brzmiący byłbym,  gdybym miłości nie miał. Bo cierpliwa jest miłość i łaskawa, jest cicha nie jest jak gniew który gaśnie lecz promienieje ciszą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję. Nie jest jak proroctwa, które się kończą. Nie dotyka kłamstwa, lecz wspołweseli się z prawdą…  A do mnie dziś przychodzi Selavi. Rozpalony namiętny ale raczej spokojny, bo nie będzie tu scen rodem z bylejakiego pornola. Mamy kulturę. A, zresztą wiadomo, chodzi o M.. I tu mam pewien plan… Zamiast się załamywać i dołki pod sobą kopać i wpadać w nie, pomyślę raczej o tym,  jak mu pomóc. W takim miejscu gdzie on jest,  każda pomoc jest zbawienna. Pomogę mu. Jak? Podrzucę mu miły prezent. Podam przez kogoś i nie zobaczę się z nim osobiście bo nie dam rady spojrzeć w jego błękitne oczy. Ale napisze mu bilecik   Hiena cmentarna cię kocha i będzie wiedział kto to. Taka jest prawda. A miłość? Selavi daje mi poczucie bezpieczeństwa. Nie mogę być sama. Ja i tak w M. jestem rozkochana ale minął rok od tamtych wydarzeń i wiem że zawsze jest inaczej być z kimś realnym niż do kogoś wzdychać w nieskończoność. Co prawda wzdycham, myślę. Noce bywają bezsenne, ale ja muszę wiedzieć,  że życie mnie zmusiło do takiej egzystencji. Bo to już jest takie stadium tego wszystkiego, że dobrze rozumiem, pojmuję, że dłużej tak się nie da żyć. Kocham wiecznie już, ale nie chcę bujać się sama po świecie.   Mam taką życiową sytuację paskudną, że nie mogę. Selavi to przyjaciel. Niekoniecznie musimy się obsciskiwać, jest przyjacielski i jesteśmy na takim etapie właśnie. Z jego strony to miłość jego pragnień, ale nie z mojej. Szybko się zorientował. Zeszliśmy na przyjaźń. Nie wymaga łóżka. Myślę,  że nikogo nie oszukuje w ten sposób a już najbardziej nie siebie i M.. bo dla mnie najważniejsze jest to by go nie oklamywac i być dla niego jeśli zechce. A przyjaciela mogę mieć. Niech M. nie będzie zazdrosny. Bo do nóg padnę i będę się tłumaczyć.

środa 18.03.2020
19 marca 2020, 00:25

Zostały wspomnienia cisza trwania mimo wszystko i ten ponury chłód w moich oczach gdy telefon dzwoni. Raczej nie pokocham Selavi. Chce po prostu  dostać to czego chcę.  Wiem że M. pragnął ode mnie tego samego tylko nim się zorientował był już zakochany. A ja no cóż. .. Zostają ludzie w moim sercu wspomnienia i tylko tyle. Cisza teraz w moim domu i zupełnie przypadkowo stałam w tym oknie jeszcze ale M. już nie widziałam. Cisza w domu słyszę własny przyspieszony oddech i jestem raczej nie pocieszona. Nie będę z Selavi. Rzucę go. Choć powiedział mi że beze mnie się zabije to niech sie zabija. Wyrok hieny cmentarnej.  Taka jestem podla. Nie chcę idiotycznych rozmowek telefonicznych. Albo jesteś albo cie nie ma.  Nie chcę randek przez telefon bo mi się chce rzygać. Zobaczę co będzie dalej i nie dam mu odczuć ze nic. Tu jestem szczera. Tak czuję niekoniecznie że tak w tym przypadku musze robić. Jego raczej przeraza moja obojętność. Nie wie do końca z jakiego powodu i niech nie wie dalej. A jeśli będę chciała coś więcej to w tym samym momencie niech sobie przypomnę wyraz twarzy ukochanego. Wtedy hamulec się włączy. I to na pewno. Cóż chcieć? M. ja nie mogę być sama. Ty wiesz ilu mam wrogów po kolei. Ciebie nie ma spada łez deszcz prawie codziennie. Nie myśl że miłość jest prosta on jest słońcem ty cieniem. Ale wole mieć cień niż słońce. W cieniu jest odpocznienie. To co miałam najdrozszego to Twoje spojrzenie.  Wiem że nie możesz mi więcej teraz z siebie dać że jesteś w takim miejscu że nie możesz. Gdybym mogła paść krzyżem przy ścianie do nóg ci paść to zobaczysz ze kiedyś padne. I dojadę cię i będę z tobą bo pragnę cię a reszta z tego mnie nie interesuje. Mówiłam tamtemu żeby się we mnie nie zakochał bo będzie miał problemy. Już je ma. Szczera obojętność a miałam przecież z nim o tym porozmawiać. Nie wiem nie mam pojęcia jak. Gonie niespelniony sen i bywa tak że chcę tak żyć choć wiem że tak żyć nie można. Ale to moje życie mój los. Porozmawiam. Znajdę taki moment że tak zrobię. Nie oszukam nikogo ciebie jego i siebie też nie. Mój wybór mój problem. Tylko pamiętaj M. nie poniebieraj mną bo okrutnie mną poniebierales. Nie oklamywalam cię.  To te twoje kurwy musiały cię oklamywac. Ty wyrzuciles mnie ze swojego życia a ja ciebie ze swojego łóżka. I nie miałeś pojęcia jak okrutnie mnie zraniles. Mam problemy człowieku a nie na tyle żeby tobie nie wybaczyć nie zapomnieć i nie być Twoim aniołem. Boże może czegoś potrzebujesz może kawy? Nie wiem jak zrobić pierwszy krok. To co pisze jest dość banalne ale wiedz jedno jestem aniołem twym coś pomyślę by ci pomoc jakoś tam żyć. W takim miejscu pomoc nawet obojętnie kogo jest bezcenna. kocham Cię a z tamtym porozmawiam. Ale po kolei by jemu nie narobić terapii wstrzasowej tym bardziej że i tak ją ma. Rozpalasz ogień w mojej duszy M. Całuje cie w swoich myślach. Przytulam sen.

 

wtorek wieczorem
17 marca 2020, 19:16

Boże! Ja chyba w niebie jestem. Widziałam choć z daleka jego oczy wyraz twarzy gdy mnie spostrzegł. Najcudowniejszy sen spełniony. Teraz wiem ze z Selavi porozmawiam. on jest w stanie i góry dla mnie przenieść ale ja go polubiłam tylko. Zranie go ale musze mu wyjaśnić temat bo ja jestem uczciwa nie umiem grać na kilka frontów. Dlatego. Do nieprzytomności kocham M. Bo tak jak pisałam byłam w tak potwornym kieracie ze glowa boli a on mnie nauczył żyć. Taki piękny człowiek jak Chrystusa miłuje tak i jego. I naprawdę przed nim klekne rzucę mu się do nóg blagajac by mnie nie odrzucał bo juz po czasie jestem innym człowiekiem. I padne przed nim na kolana. I niech mnie nawet zabije za miłość to kochać go będę wiecznie pieszczac w snach. Dobrze że jego życiu nic nie zagraża widziałam go na spacerze wygladalam oknem. Co za piękny mężczyzna. Zobaczył mnie. Myślę że wiem co chciał powiedzieć.  dzięki wiem. poznałam po spojrzeniu. Spoko. A mogę się przytulic? M. kocham się w Tobie. W piękności Twego serca w miłości do twego ducha za to jaki jesteś nie za nic innego. I za błękitne oczy tak cudownie piękne ze ich blask dotyka mnie w myślach codziennie. Mogę być i platoniczna ale zdania jak najbardziej najlepszego jakie tylko może być nie zmienię o tobie. Bo podałeś mi rękę i trzymam się twoich rad i lecę jak orzeł w górze bo otrzymałam skrzydła biegnąc bez zmęczenia. Bo zaufalam panu a Bóg dał mi ten moment dał mi ciebie zobaczyć obojętnie czy chcesz mnie czy nie chcesz. bóg i jestem aniołem twoim juz niech będę. Wole być twoim aniołem niż być z kimś innym. to ja mu to wyjaśnię i będę miała przyjaciela ale tylko tyle. Oddaje ci się M. oddaje ci się chcesz czy nie to ta hiena cmentarna cie miłuje. Oddaje ci się weź mnie jeśli chcesz ja nie będę się śmiać podam dłoń choć tysiąc osób znajomych ma inny sposób na osmieszanie lecz ty nie musisz nic mówić.  Bo hiena cie kocha. Facebook kłamie. Podnieś skron podam dłoń i tak myślę ze może czegoś potrzebujesz? Tylko okrutnie się wstydzę tam zajrzeć krępuje się cegłę mam. Dzięki Bogu za ciebie kończę. Bateria mi pada.  To będę spala spokojnie myślałam ze nie żyjesz.