poniedzialek


16 marca 2020, 19:00

Czy ktoś by wytrzymał to co ja w sumie w jednym i tym samym miejscu. Niebagatela serio i tak sobie
myślę że cudu dokonalam że nie zwariowałam jeszcze z myślenia o niespelnieniu tego czego pragnelam. Ja miałam problemy wtedy nie powiedziałam mu o tym. Dlaczego? On też nie mówił o swoich tak się rozpadło jak zaczęło. Właściwie do dziś nie wiem dlaczego i może mi kiedyś wybaczy nawet to że nadal się do niego platonicznie modlę. Temat tak mnie nawraca że do nieprzytomności ale życie a modlitwa do niego jest takie że wolałabym inaczej to odczuwać bardziej radośnie. Straciłam już wszelaka nadzieję nawet że go kiedykolwiek zobaczę a dla mnie to nie był tylko sex. Spełnienie marzeń. I nagle nie wiadomo z jakiego powodu temat się rozsypal. Ból i do tej pory bol i nie wiem i nie chcę wiedzieć i nie. I krzyżem bym przed nim padła gdyby mi wybaczyl że wzielam wtedy ten lek. Niestety. I miałam dużo szczęścia że się obudziłam.  Przepraszam Cię. Ale teraz jest Selavi. Podobny dynamit i tak go polubiłam bo nie pokochałam i już nawet nie przeszkadza mi że dzwoni kilka razy dziennie i nad ranem bo raczej obydwoje wstajemy zawsze o świcie. Tak sobie myślę jaki czas jest przewrotny lecz brakuje mi w tym wszystkim dzikiego wręcz uniesienia. Trafiłam dobrze. Dobry człowiek ale uniesienia brak. Może czas będzie miał dla mnie jakaś niespodziankę choć raczej sama w nią nie wpadam powiem szczerze w tej chwili ani w żadnej na obecny moment nie jestem gotowa w ogóle na związek wiec zostaję na stopie przyjacielskiej żeby nie wiem jak mnie kochał czy pozadal czy pragnął czy co robił i będę żyła jak chcę.  padne krzyżem i będę się modlić choć modlitwy idą i nie wracają lecz nie ma niewysluchanej. No to leżę i patrze ci M. prosto w oczy niezapomniane w mojej pamięci jak sen. Patrzę ci M. w oczy jaki Chrystus ukrzyżowany w oczy Boga. I modlę się do ściany na ścianie obraz naszych dni. I taka wojnę prowadzę codziennie. I czekam. może przyjdzie Bóg z pocieszeniem może kiedyś cię spotkam M. Na razie patrze ci w oczy choć może wirtualne ale w oczy błękitne. Święta cisza naprawdę i wiedz że sobie krzywdy nie zrobię. Cierpię już od roku to niech ja cierpię nadal. Może mi przejdzie ale wiedz że Cię Kocham i tylko tyle jestem w stanie Ci powiedzieć M.  I niech ja zwariuje do reszty z tobą bez ciebie i bez ciebie z tobą z krzyżami na plecach i pod nogami.  Bo byłam głodna życia a ty dałeś mi chleb. Bo byłam zmęczona a ty mnie przytuleles bo byłam załamana głodna zmęczona bo jeść nie mogłam z nerwów na własną sytuacje bo nie wiedziałam w którą stronę iść… bo głód zmęczenie emocjonalne wyczerpanie zdruzgotanie samotność depresja potworna w tamtym czasie a ty mnie wziąłeś i prowadziles mnie jak dziecko za rękę się prowadzi i nie ustałam w biegu do dziś i mogę już nic nie rozumieć. A ty podałeś mi rękę. I mam ten twój telefon który mi właściwie podarowales spoko mam i nawet jeśli dzwoni Selavi to przyjaciel ale to ty jesteś moim autorytetem i zaczęłam sobie w życiu radzić jak dynamit i wierzę w ciebie tak w ciebie wierzę ze krzyżem padlam pod ścianą tak można kochać człowieka bo Chrystus tez był człowiekiem i jeśli nie poproszę nie spojrzę w oczy Bogu jak on to nic nie będzie warta moja modlitwa i wstydzę się odezwać by w łeb nie dostać próbuje się nie łamać może gdzieś cię spotkam. nie liczę na nic na to że mnie znów przygarniesz tez nie liczę ale chcę ci powiedzieć że nie przestałam cie miłować bo więcej niż słowo kocham. miłuje tego dnia i kolejnego i na wieki lovelorn. Wieczna miłość wieczny sen o tobie a  Selavi powiem zrozumie. Inaczej nie umiem żyć nie. I jak w piosence nic nie jest proste w te dni. Lecz modlitwy płyną idą i nie wracają nie ma niewysluchanej nie.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz