pisałam to w sobote
06 kwietnia 2020, 16:35
Sobotnie popołudnie. Siedzę w domu i tylko radio mi gra. BUTELKA - zawsze gdy myślę o M teraz, myślę najpierw BUTELKA. To mi się myślenie skraca na czas nieokreślony. Sobota. Koronawirus szaleje. Ja szaleje za tym by wyjść z domu. Już sobie poszłam z pieca na łeb bo alergicy mają przesrane z koronawirusem. Czyli ja i mówiłam Selavi że tylko dlatego, że szaleje wirus przetrwamy na telefonie. Zgodził się ze mną. Butelka - fajnie to wymyśliłam. Aż sama się uśmiecham. Myślę naprawdę, jaką tragedię, jaką nędzę tego alkoholika widziałam, ciężko opisać. Butelka! Słowo poskutkowało, ale często by nie dostać w głowę, nie spałam, czuwalam w nocy nad jego niespokojnym przerywanym snem. Bo go już dopadła choroba. Butelka. Współczuję. Cierpialam razem z nim. Rozumiałam to dlatego, że jestem lekarzem. Butelka! Tak się wszystko pięknie kończy jak zaczyna. Butelkobranie. Selavi od tygodnia próbuje kupić samochód. Pomagam mu przez internet. Patrzę, oglądam bo i ja mam prawo jazdy tylko nie jeżdżę ze względu na pogorszenie wzroku. Raczej nie wsiade za kółko, ale pomóc mogę. Chodzi o w miarę tani i dobry wózek. Przyjedzie to jeszcze przegladniemy wybrane przeze mnie oferty. Jeśli chcę sobie ustabilizować życie uczuciowe to tylko z Selavi. Ma do mnie wręcz anielska cierpliwość i wiem, że mnie nie oszuka. Starał się aż zdobył. Ma cudowny głos i uwielbiam, gdy śpiewa mi piosenki o miłości. Wie czym ująć kobietę i serduszko ma dobre. Nie pije, to najważniejsze. Jeśli chcę naprawdę ciszy emocji i takiego spokojnego trwania w miłości, a chcę bo mam dość przepychanek to dobrze trafiłam. Dzień za dniem. Szkoda, że nie z M ale butelka i to przeszkodziło. Poza tym nie jestem bezrozumna szmata, ściera od podłogi i wywloka którą można traktować jak śmiecia. Niestety, choćbym do ściany modliła się nie wiadomo, jak, niczego już nie poprawię. Butelka będzie górą, tak, czy inaczej. Chcę stabilizacji to tylko z Selavi.
Dodaj komentarz